Myśląc o typowym dniu w pracy, wielu z nas na usta może cisnąć się jedno słowo – monotonia. Choć wszędzie zdarzają się jakieś przygody, stanowią one raczej odskocznię od codzienności. Sprawa ma się jednak zgoła inaczej w przypadku zawodowych szoferów na telefon.
Czym zajmuje się szofer na telefon?
Przede wszystkim, nie należy mylić szofera z taksówkarzem. W przeciwieństwie do kierowców świadczących przejazdy swoimi samochodami, szoferzy wykonują zlecenia autem klienta. Jeśli ktoś nie może, bądź nie chce prowadzić swojego samochodu, od komfortu odbycia podróży własnym pojazdem dzieli go jeden telefon.
Ze względu na liczne firmowe imprezy, grudzień to dla szoferów najbardziej pracowity miesiąc w roku. Choć duża część pracy polega na odwożeniu niedysponowanych kierowców, zakres ich działań jest znacznie szerszy. Wymiana opon, myjnia, czy przegląd – m.in. te czynności może za nas wykonać zawodowy szofer na telefon.
Każdy przejazd to inna historia
W tej pracy nie da się przewidzieć co przyniesie kolejny dzień. Obok rutynowego odstawienia samochodu do serwisu, może wpłynąć zlecenie na transport auta na drugi koniec kontynentu.
- Jeśli mowa o niecodziennych przejazdach, od razu przychodzi mi do głowy jedna historia. Była wtedy godzina 23, więc spodziewaliśmy się raczej zwykłego zlecenia na odwiezienie kogoś do domu. Tymczasem okazało się, że klient potrzebuje przetransportować dwa samochody do bazy NATO na Łotwie. Innym razem zdarzyło się nam jechać autem klienta na południe Hiszpanii, kiedy on pokonywał tą samą trasę samolotem. – zdradza nam Adam Kamczyk, zawodowy szofer z firmy autoBANIA
Ciekawe scenariusze piszą się również podczas nieco bardziej przyziemnych przejazdów. Odebranie klienta z imprezy oznacza często konieczność wejścia do środka, a nigdy nie wiadomo kogo można tam spotkać. Wielu szoferów właśnie w taki sposób miało okazję zobaczyć na własne oczy osoby, które do tej pory widzieli tylko na ekranie.
Z usług szoferów korzystają też duże firmy, międzynarodowe korporacje, czy ważni politycy.
- Pamiętam jak dostałem plan na jedno zlecenie. Dzień zacząłem od odebrania auta spod rezydencji ambasadora, a następnie udałem się na lotnisko po delegatów. W jego dalszej części odwiedziłem sejm, senat, kancelarie premiera, a na koniec pałac prezydencki. W ciągu kilku godzin odwiedziłem wszystkie najważniejsze punkty na politycznej mapie Warszawy – wspomina Łukasz Zgiet, prezes firmy autoBANIA, zawodowy szofer na telefon
Momenty grozy
Decydując się na ten zawód, należy mieć na uwadze, że obok sytuacji nietypowych występują również te niebezpieczne. Najczęściej wynikają one z poziomu „zmęczenia” niektórych klientów. Choć zdarzają się sporadycznie, nie można ukrywać, że to nieodłączny element tego zawodu.
- Osobiście zdarzyło mi się uczestniczyć w dwóch takich incydentach, co ciekawe w obu przypadkach towarzyszył mi ten sam klient, oczywiście nie był wtedy w najlepszej formie. Za pierwszym razem pojechaliśmy na jego działkę w środku lasu, a on nagle wyciągnął z bagażnika maczetę, którą zaczął wymachiwać. Udało mi się go wtedy przekonać do jej odłożenia, ale w pierwszej chwili realnie myślałem o ucieczce. Podczas innego przejazdu, siedząc na tylnej kanapie postanowił naładować kuszę do łowienia ryb. Ponownie wybrnąłem z tego siłą perswazji, ale tak jak w przypadku maczety, kosztowało mnie to trochę nerwów – stwierdza Łukasz Zgiet
Raj dla entuzjastów motoryzacji
Praca profesjonalnego szofera jest ciekawa nie tylko ze względu na ludzi, ale również ich samochody. Kierowcy mają bowiem do czynienia z całą gamą różnych pojazdów, od zabytkowych po nowoczesne supersamochody. Wymaga to od nich nieprzeciętnej elastyczności oraz ogromnego doświadczenia.
- Przez całe swoje życie jechałem niezliczoną liczbą samochodów. Myślałem, że pod tym względem nic nie może mnie zaskoczyć, ale praca w autoBANI pisze przeróżne scenariusze. Okazuje się bowiem, że w niektórych amerykańskich samochodach z lat 60, długie światła włącza się nogą, naciskając na jeden z pedałów. Tak naprawdę nigdy nie wiemy co przyjdzie nam poprowadzić, może to być zwykła osobówka, supersamochód, czy zabytkowy, limitowany model. Na przykład zdarzyło nam się transportować DeLoreana, produkowanego w USA przez zaledwie dwa lata, od 1981 do 1983. Prawdopodobnie był to jedyny taki egzemplarz w Polsce. – mówi Bartek Caban, profesjonalny szofer z firmy autoBANIA
Bezpieczeństwo, swoboda, dyskrecja, komfort
Te 4 wyrazy to sposób działania firmy autoBANIA. Bezpieczeństwo zapewnia zespół doświadczonych kierowców, który jest gotów na swobodne przetransportowanie samochodu w dowolne miejsce przy jednoczesnym zachowaniu dyskrecji. To wszystko ciesząc się komfortem własnego auta.
- Bezpieczeństwo jest dla nas oczywiście najważniejsze. Równie istotną wartością w naszej firmie jest jednak dyskrecja. Nigdy nie powiedziałem, oraz nigdy nie powiem kogo, gdzie i z kim wiozłem. Nasi klienci bardzo sobie cenią poufność przejazdów z autoBANIĄ – dodaje Łukasz Zgiet
Obok tych słów można postawić jeszcze jedno – zaufanie.
- Najwięcej satysfakcji w tej pracy sprawia mi zaufanie klienta. W rękach szofera nie leży bowiem tylko odpowiedzialność za samochód, ale również bezpieczeństwo zamawiającego. Przykładowo, zadzwonił do mnie klient i mówi - Panie Łukaszu, mam prośbę, przyjedzie Pan do mnie do domu, dam Panu moje auto i pojedzie Pan nim na lotnisko do Wiednia, tam odbierze Pan moją rodzinę i przywiezie ich do domu. Dodam, że był to bardzo drogi samochód marki premium.– kończy Łukasz Zgiet
Choć to praca wymagająca i momentami niebezpieczna, dla wielu szoferów jest źródłem satysfakcji. Jedno jest pewne – to prawdziwa kopalnia ciekawych historii i anegdot.
Link do strony artykułu: https://wwwww.wirtualnemedia.pl/centrum-prasowe/artykul/spowiedz-szofera-supersamochody-naladowana-kusza-i-nocna-wycieczka-do-bazy-nato-to-nie-film-akcji-a-praca-szofera-na-telefon